Ostatnie książki Chmielewskiej... Nie wiem, od której liczyć, ale w pewnym momencie to już nie było TO. "Harpie" jeszcze da się czytać, ale jest to lektura męcząca. Intryga OK, tylko w połowie zaczyna irytować niedomyślność policji. Bo sprawca jest coraz bardziej oczywisty. Zresztą mało domyślni są wszyscy niemogący zrozumieć językowych przekręceń polskiej Amerykanki. Miało być śmiesznie. Było. Dopóki autorka nie zaczęła tłumaczyć dowcipu.
I jeszcze jedno. Podejrzewam, że dialogi wypadłyby wyśmienicie w filmie. Bo dzieje się dużo, również w warstwie językowej. Ale czytanie rozmów Trzech Sióstr to masakra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz