Nie lubię książek blogerek. Tę kupiłam ze względu na Autorkę, której kulinarne dokonania budzą mój podziw, zachwyt i nieco twórczej zazdrości. Liska to dzisiaj Instytucja, Guru Poszukujących Smaku Prawdziwego Chleba, Mistrzyni Wypieków. A książka, jak sama Autorka o niej mówi, jest dokładnie taka, jak miała być. I dlatego trudno mi o niej pisać. Bo każde słowo krytyki byłoby czymś w rodzaju oceniania cudzych marzeń. A to nietaktowne. Z całą pewnością jest niezwykle wdzięczna, romantyczna, dziewczęca. Tchnie łagodnością i poetyką. Oprócz przepisów, z których zapewne z przyjemnością skorzystam, zawiera sporo przydatnych informacji i porad. Ale na półkę moich ulubionych książek nie trafi.
Książki nie czytałam, więc się na jej temat nie wypowiadam. Zaglądam na bloga autorki, jeszcze żadnego jej przepisu nie wypróbowałam, ale nie zarzekam się, że nigdy tego nie zrobię. Jak dla mnie jej blog jest trochę za bardzo poetycki, tyle że ja raczej należę do osób twardo stąpających po ziemi. Trochę śmieszą mnie stylizacje zdjęć, z papierem do pieczenia w roli głównej, ale ten rekwizyt występuje nie tylko u niej.
OdpowiedzUsuńAnia
OMG - a ja myślałam, że sama jedna z takim podejściem do tematu jestem! Unikałam za wszystkich sił słów "egzaltacja" i "eteryczność", ale może niepotrzebnie :)
UsuńPozdrawiam
dokładnie! i od dłuższeo czasu więcej tam reklam konkretnych marek, produktów niz przepisów. pani robi się niewiarygodna.
OdpowiedzUsuń