Są takie książki, których nie można czytać między zupą pomidorową, a prasowaniem. Albo kiedy wszyscy są w domu i zewsząd dobiegają odgłosy to telewizji, to złorzeczącego zawieszającej się grze potomka.
Te książki wymagają zupełnie innego skupienia, zupełnie innej percepcji. Czasami wysiłku, od którego człowiek odwykł przez lata intelektualnego uwsteczniania. Bywa, że przytłaczają historią i sztuką. I sprawiają, że czytelnik czuje się wielkim barbarzyńcą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz