Nieco sztuczny język dialogów (na litość boską - przecież ludzie tak ze sobą nie rozmawiają!) oraz chropowata miejscami narracja - to jedyne, do czego mogę się przyczepić. Tajemnica wciąga od pierwszych stron i każe z zapartym tchem śledzić historię dziwnej, polsko-francuskiej rodziny. Oczywiście można utyskiwać na zaangażowanie nadprzyrodzonych sił do prowadzenia głównej bohaterki przez meandry rodzinnej opowieści, ale trudno by było jej, znaczy tej bohaterce, w dwa tygodnie przekopać się przez domowe archiwa, zazdrośnie strzeżone przez nestorkę rodu. Wszystko to bardziej pasuje do niesamowitej, nieco mglistej atmosfery irlandzkich wrzosowisk, niż do przepojonej rozgrzanym zapachem lawendy Prowansji, ale stare posiadłości, kryjące sekrety wielu pokoleń, zawsze kuszą swoją tajemniczością muszących zadowolić się prozą życia mieszkańców blokowych M-3. Zresztą o tej Irlandii nie bez powodu wspominam...
"Kobiety przechowują życie i pamięć, jak stare księgi." - powiada Autorka. Historia tej rodziny nie odkryła przed czytelnikiem (a i przed bohaterami Zamówienia... również) wszystkich swoich tajemnic. I coś mi się wydaje, że będę teraz czekać na ciąg dalszy.
ps. Tak, wiem - skłonność do ciąż bliźniaczych "przechodzi" w linii matki, nie ojca, więc występująca tu reguła jest dość idiotyczna, ale co tam... Bywają gorsze bzdury.
ps. Tak, wiem - skłonność do ciąż bliźniaczych "przechodzi" w linii matki, nie ojca, więc występująca tu reguła jest dość idiotyczna, ale co tam... Bywają gorsze bzdury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz